piątek, 31 października 2025

Z życia gwiazd- Burton and Taylor.

        Gdy jestem swoim anglosaskim domu, ale na Dolnym Śląsku, często oglądam ciekawe brytyjskie filmy.  Gospodarz ma swoje metody, żeby obejrzeć je w naszym salonie.

Tym razem miły wieczorny czas spędziliśmy w towarzystwie największych gwiazd lat 60.  przypominając sobie ich legendarną  love story czyli  film Burton and Taylor. Obraz bardzo mi się podobał  i dlatego piszę o nim z przyjemnością. Filmy zawsze oglądamy po angielsku, z napisami, ale też po angielsku.

Powstał w 2013 roku w reżyserii Richarda Laxtona  jako telewizyjna produkcja BBC Four. Reżyser rozpoczął i kontynuował   swoją telewizyjną karierę, zaczynając od mini -seriali, brytyjskich soap operas,  sitcomów, filmów detektywistycznych itd.  do pełnometrażowych filmów telewizyjnych. Najbardziej znane to Burton i Taylor, Pani Wilson oraz Holistyczna agencja detektywistyczna.

W rolach głównych obsadził Helen Bonham Carter i Dominica West.

O ile tej pierwszej nie trzeba przedstawiać, to Dominic West nie jest znany publiczności w Polsce. To brytyjski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Grał w niskobudżetowych angielskich filmach i  w niewielkich rolach występował  w dużych amerykańskich produkcjach. Jest bardzo przystojny, utalentowany i nawet trochę podobny do Richarda Burtona.

Akcja filmu rozgrywa się  przez parę miesięcy w 1983 roku, gdy obydwoje aktorzy przygotowują się na Broadway`u do premiery scenicznej wersji sztuki Noela Cowarda Życie prywatne. Rok wcześniej para spotyka się na 50. urodzinach Liz. Burton wrócił z kuracji odwykowej, nie umie się znaleźć w wesołym tłumie gości swojej eks- żony. Po rozmowie z nią zgadza się, aby wspólnie wystąpili w sztuce teatralnej  Private lives.

Helen Bonham Carter doskonale odgrywa gwiazdę, którą dobrze pamiętam z tamtych czasów.  To znakomita aktorka i potrafi być tamtą Liz, którą podówczas znaliśmy tylko jako ekstrawagancką bogatą gwiazdę na zdjęciach z pieskami. Ale  mój Gospodarz z amerykańskim podziwem stwierdza: prawdziwa Liz, no któż by mógł ją zagrać, tylko Helena ze swoimi nienagannym brytyjskim akcentem, a w roli jej męża też musi być brytyjski aktor, bo Richard Burton urodzony w Walii, to również brytyjska sława, chociaż  znany z hollywoodzkiej kariery. 

Film od pierwszej chwili przykuwa moją uwagę, bo sprawdziłam, że Richard Burton zmarł w 1984 roku, czyli parę miesięcy potem, od dni rozgrywających się w filmie.

 Para gra wspaniale, są wzruszający i pełni emocji, a reminiscencja ich  namiętnej dawnej miłości przyprawia o łzy. Oboje przyznają, że nadal bardzo się kochają, ale nie mogą być razem.  Liz to kapryśna, uzależniona od leków wybuchowa kobieta, prawdziwa  i pewna siebie „złośnica”, prosto z Szekspira. Richard to  z kolei uzależniony, złamany życiem alkoholik.  Marzy o roli Króla Leara, cytuje filozoficzne fragmenty.

Film  przedstawia ich trudne relacje, nadzieję Liz, rozdarcie Richarda. Scenki w teatrze są autentyczne i pokazują styl  życia gwiazd. Film jest romantyczny, ale nie sentymentalny, lekki, nawet  czasami dowcipny, chociaż  znamy prawdziwy  i smutny koniec tej historii.

Film miał mnóstwo nominacji do różnych nagród, zdobył 12, w tym Złoty Glob i Emmy dla Heleny Bonham Carter, BAFTA TV dla obydwojga bohaterów.

Bardzo polecam do obejrzenia. Chyba na VOD.

To film telewizyjny, w związku z tym nie ma rozmachu prawdziwej kinematografii. A historia Elizabeth Taylor i Richarda Burtona godna jest lepszej prezentacji. Pewnie kiedyś powstanie.

Przy okazji oglądania tego filmu przypomniałam sobie inny kameralny i też telewizyjny film gdzie grał Richard Burton z Sophią Loren,  pt. Spotkanie.  Ciekawostką jest, że sztukę Prywatne życie, gdzie grała para naszych bohaterów i sztukę Still life- Spotkanie napisał ten sam autor,  angielski dramaturg Noel Coward.

Przypomniałam sobie również inne filmy, gdzie Elizabeth Taylor i Richard Burton grali razem i oddzielnie.  To niezaprzeczalnie były  gwiazdy największego formatu.

On zmarł w wieku 58 lat, ona odeszła w 2011 roku w wieku 79 lat.

 

 

wtorek, 28 października 2025

Czwartkowy klub zbrodni- doskonały na przyjacielski wieczór z winem.

 Oglądając film Czwartkowy klub zbrodni z pewnością podziwiamy ogromną posiadłość, gdzie przestronne apartamenty zajmują brytyjscy emeryci.

 Podobne luksusy widziałam w amerykańskiej  modernistycznej wersji w rezydencji Harbours Edge na Florydzie, gdzie mieszkała kiedyś moja teściowa JC Wilson. Inicjały imienia pochodziły od męża, bo w taki sposób tam przedstawiono kobiety, chociaż wiek mieliśmy już 21.

95-letnia Mrs JC Wilson z synem. Mogliby być bohaterami filmu💓

Tam min. poznałam prawdziwego szpiega z czasów II wojny światowej, z pochodzenia Austriaka, również majora walczącego na Pacyfiku oraz właściciela kilku McDonaldów. Panowie zbliżali się do 90-tki, rozmowy z nimi podczas posiłków, tudzież wizyt w mieście były pasjonujące. Dlatego z dużą przyjemnością obejrzałam film Czwartkowy klub zbrodni. Przypominał mi dobre czasy mojego szczęśliwego narzeczeństwa i zaślubin  z synem eleganckiej pani J. C Wilson. 

Widząc taką znakomitą obsadę, jesteśmy przekonani że czeka nas doskonała rozrywka. A jeśli jeszcze się dowiemy, że reżyserem filmu jest Chris Columbus, który nakręcił sukces kasowy wszystkich świąt w Polsce czyli Kevin sam w domu oraz dwie części Harry`go Pottera, to już wiemy, że warto poświęcić czas na obejrzenie tego filmu. Chris był też współproducentem oscarowego filmu Służące.

Obsada budzi zachwyt. Bo kogo my tu widzimy w rolach głównych? Samego najlepszego Jamesa Bonda czyli Pierce Brosnan, w roli Rona emerytowanego działacza związków zawodowych. Doskonale to pasuje w związku z jego irlandzkim pochodzeniem i wieloma rolami zaangażowanych bohaterów. 

Helen Mirren, brytyjska gwiazda,  swojej roli Elizabeth też nawiązuje do wcześniejszych wielkich kreacji. W filmie jestem emerytowaną agentką służb specjalnych pracującą w dyplomacji.

Mamy też Bena Kingsleya, brytyjskiego aktora hinduskiego pochodzenia w roli Ibrahima, emerytowanego psychiatrę. Ci troje stanowią jakby zarząd  Thursday murder club. Dołącza się do nich świeżo zamieszkująca rezydencję  Joyce, a w tej roli brytyjska aktorka Celia Inrie, którą znamy  z przezabawnej roli matki Bridget Jones. Mamy jeszcze kilkoro innych młodych i  przystojnych  aktorów w rolach drugoplanowych, ale istotnych dla ciągu wydarzeń.

Film oparty jest na bestsellerowej książce Richarda Osmana, ale jak to zwykle w ekranizacjach bywa, to reżyser trochę pozmieniał.  Jest lekką brytyjską zagadką i trochę przypomina książki Agathy Christie z bohaterami z wyższych sfer w rezydencji Cooper's Chase.

Czworo pełnych wigoru emerytów dla rozrywki rozwiązują niewyjaśnione sprawy morderstw. Ale ich śledztwo przybiera ekscytujący wymiar, gdy mają do czynienia z prawdziwym przestępstwem.

Rozśmieszają nas gagi z policjantem niezdarą i dorosłymi dziećmi naszych bohaterów. A z okazji signum temporis polskiej emigracji w UK mamy nawet  bohatera Polaka, odgrywającego znaczącą rolę  w przestępstwie. Szkoda, że nie zatrudniono polskiego aktora, bo Helen Mirren  mówi po polsku lepiej niż on. 

Na film patrzy się z beztroską, bo jest lekki i pogodny, aktorzy odgrywają swoje role za pomocą rekwizytów. Przyciągają jak magnez. Brosnan ma jeansy i koszulę w kratę, psychiatra muszkę i marynarkę, dawna agentka elegancki samochód i gadżety. Ale ja ją pamiętam najbardziej z czasów filmu Dziewczyny z kalendarza,  gdzie była taka zwykłą starszą panią. A wtedy i ja byłam młodsza. Teraz, gdy sama dojrzałam do wieku  senioralnego, to z przyjemnością znalazłabym się ich na ich miejscu, w  pięknym zamczysku Cooper`s Chase.  I osiągnęłabym stan uspokojenia. Satori, mówię wam.

Film bardzo polecam jako nieznośną lekkość bytu, na czwartkowy wieczór przy winie.

 

 

poniedziałek, 27 października 2025

Dariusz Miliński- Wystawa Malarstwa i Rysunku w Gryfowie Śląskim.

            24 października w piątek w Bibliotece Publicznej miasta i Gminy Gryfów Śląski odbył się Wernisaż Malarstwa i Rysunku Dariusza Milińskiego. Obrazy podziwialiśmy w przytulnej salce, gdzie również spotyka się Towarzystwo Przyjaciół Gryfowa Śląskiego.

Dariusz Miliński to  wybitny malarz scenografii i twórca plakatów, min do filmów  Mój Nikifor i Edi. Urodził się w 1957 roku w Cieplicach Śląskich- Zdroju. Obecnie to dzielnica Jeleniej Góry. 

Sylwetkę malarza przedstawiła dyrektorka Biblioteki, niezrównana propagatorka czytelnictwa i sztuki,  pani Sandra Gałka, dziękując za możliwość wystawienia jego malarstwa po raz kolejny. Wśród gości Artysty znaleźli się  jego znajomi zza płota jak również inni wielbiciele jego  talentu.


Bardzo barwnie i szczerze opowiedział nam o swoim dzieciństwie. Wychowany w rodzinie wielodzietnej, prawie patologicznej jak sam stwierdził, nieraz zaznał głodu i chłodu, pamiętając, że chleb z wodą posypany cukrem wydawał się doskonałym deserem. Natomiast suchy chleb był czasami  jedynym posiłkiem.

W gronie  starych i obecnych wieloletnich przyjaciół, gdzie znajomość datuje się na dziesiątki lat,  malarz z nostalgią opowiadał o dawnych czasach, pierwszej swojej wystawie, sławnych plenerach malarskich i początkach swojego szalonego projektu w Pławnie Dolnej.  

Prowadząca spotkanie, pani Sandra Gałka  otrzymała  od  pana Dariusza Malińskiego jego książkę przewrotnym tytule Urodzony na cmentarzu. Od  razu zaksięgowana do czytania.

Na wystawie artysty znalazło się kilkanaście  jego obrazów oraz rysunków.  Obrazy są trochę bajkowe i quasi- realistyczne, głównie przedstawiają portrety ludzi. Niektórzy wyglądają jakby zostali wypożyczeni od Hieronima Boscha, inni jakby z powieści Tolkiena. 

Postacie są zwykle w sielankowym wiejskim krajobrazie, często nad ich głowami fruwają anioły. Porównanie do Boscha i  Pietera Breugla  przychodzą na myśl. Magiczne światy i fantastyczne treści łączą twórczość Milińskiego  również z surrealistami. 

Potrzebujący pomocy pomagają

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam cuda, które pan Dariusz Miliński stworzył w Pławnej Dolnej, trudno było uwierzyć, że jeden człowiek tego dokonał. A teraz rozmawiam z nim i wspomina ostrowieckiego twórcę, mojego profesora  Tadeusza Maja, bo taki do niego podobny zewnętrznie i z tą pasją, o której mówił.


„Pan Dariusz od lat mieszka w Pławnej Dolnej, gdzie kupił zrujnowany dom, dobudował w nim wieżę i poczuł się jak król. Później jego praca, i wyobraźnia sprawiły że zwykła wieś przy drodze zmieniła się w miejsce absolutnie wyjątkowe, ostoję kolorowych baśni oraz niczym skrępowanej sztuki. Dzięki artyście pośród malowniczych wzgórz i łąk stoi między innymi zamek, w którym śląskie opowieści opowiadają lalki wielkości człowieka. Gród rycerski nad nimi góruje, a także Muzeum Przesiedleńców i Wypędzonych. Jest nawet Arka Noego, w której znajduje się muzeum Sztuki sakralnej. Wszystkie eksponaty są oryginalne, albo stworzone na miejscu”. Tak pisano o nim po programie telewizyjnym 30 stycznia 2022. 

Wernisaż był magicznym spotkaniem, dobrze było poznać  zgromadzonych przyjaciół i znajomych artysty, ludzie aktywnych na rzecz swojego miasta i regionu. Obrazy pobudzały wyobraźnię i przypominały nostalgiczne czasy naszego dzieciństwa. Pan Dariusz jako ekstrawagancka osobowość regionu z pewnością rozbudził wśród ludzi wrażliwość artystyczną.

Z ukochaną, wspierajacą żoną.

Bardzo polecam wystawę, jego dzieła od lat  wzbudzają emocje na wielu wystawach świata. Cieszę się, że podczas mojego jesiennego pobytu na Dolnym Śląsku miałam przyjemność uczestniczyć w tym wernisażu.  Malarstwo  Milińskiego to prawdziwy Babel Pławnej, Magiczne miejsce Melancholia Zamyślona kobieta Ratujemy Słoneczka i Księżyce Przy dźwiękach muzykantów z Pławnej, a potem Odchodzimy w samą porę, a wcześniej Pomagajmy potrzebującym./Min. tytuły obrazów/

 
Wysłane do *lwowek.24

 

niedziela, 26 października 2025

Próba

  Witam wszystkich czytelników.

 Postanowiłam założyć oddzielny blog na pisanie recenzji, emocjonalnych wrażeń ze spotkań z szeroko pojętą kulturą. 

Film Teatr Książka Koncert  Lokalne festiwale Wystawy Wernisaże Muzeum Spotkania autorskie Wspomnienia o aktorach- takie chcę zrobić zakładki, gdy się zorientuję jak to zrobić.

Od młodości pisałam recenzje, najpierw do gazetek szkolnych, potem studenckich periodyków, w dalszej kolejności gazet lokalnych, miesięczników językowych i publikacji  okazjonalnych.

Lubię pisać, lubię uczestniczyć w imprezach kulturalnych, czytać i bywać.  Pisząc emocjonalne recenzje chciałabym docenić pracę twórców, szczególnie omawiając wydarzenia o charakterze lokalnym, które  mniej są znane szerokiej publiczności.

Moją wielką pasją był film. Z przyjemnością zamieszczę recenzje filmowe najnowszych produkcji, jak również "starego kina" sięgając do dawnych hitów kinowych.


,



Z życia gwiazd- Burton and Taylor.

          Gdy jestem swoim anglosaskim domu, ale na Dolnym Śląsku, często oglądam ciekawe brytyjskie filmy.  Gospodarz ma swoje metody, żeby...