Gdy jestem swoim anglosaskim domu, ale na Dolnym Śląsku, często oglądam ciekawe brytyjskie filmy. Gospodarz ma swoje metody, żeby obejrzeć je w naszym salonie.
Tym razem miły wieczorny czas spędziliśmy w towarzystwie największych
gwiazd lat 60. przypominając sobie ich legendarną love story czyli film Burton and Taylor. Obraz bardzo mi się
podobał i dlatego piszę o nim z
przyjemnością. Filmy zawsze oglądamy po angielsku, z napisami, ale też po angielsku.
Powstał w 2013 roku w reżyserii Richarda Laxtona jako telewizyjna produkcja BBC Four. Reżyser
rozpoczął i kontynuował swoją telewizyjną karierę, zaczynając od
mini -seriali, brytyjskich soap operas, sitcomów,
filmów detektywistycznych itd. do pełnometrażowych filmów telewizyjnych.
Najbardziej znane to Burton i Taylor, Pani Wilson oraz Holistyczna agencja
detektywistyczna.
W rolach głównych obsadził Helen Bonham Carter i Dominica West.
O ile tej pierwszej nie trzeba przedstawiać, to Dominic West nie jest znany
publiczności w Polsce. To brytyjski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny.
Grał w niskobudżetowych angielskich filmach i w niewielkich rolach występował w dużych amerykańskich produkcjach. Jest
bardzo przystojny, utalentowany i nawet trochę podobny do Richarda Burtona.
Akcja filmu
rozgrywa się przez parę miesięcy w 1983 roku,
gdy obydwoje aktorzy przygotowują się na Broadway`u do premiery scenicznej
wersji sztuki Noela Cowarda Życie prywatne. Rok wcześniej para spotyka się na
50. urodzinach Liz. Burton wrócił z kuracji odwykowej, nie umie się znaleźć w
wesołym tłumie gości swojej eks- żony. Po rozmowie z nią zgadza się, aby
wspólnie wystąpili w sztuce teatralnej Private lives.
Helen Bonham
Carter doskonale odgrywa gwiazdę, którą dobrze pamiętam z tamtych czasów.
To znakomita aktorka i potrafi być tamtą Liz, którą podówczas znaliśmy
tylko jako ekstrawagancką bogatą gwiazdę na zdjęciach z pieskami. Ale mój Gospodarz z amerykańskim podziwem stwierdza: prawdziwa Liz, no któż by mógł ją zagrać, tylko Helena ze swoimi nienagannym
brytyjskim akcentem, a w roli jej męża też musi być brytyjski aktor, bo Richard
Burton urodzony w Walii, to również brytyjska sława, chociaż znany z
hollywoodzkiej kariery.
Film od
pierwszej chwili przykuwa moją uwagę, bo sprawdziłam, że Richard Burton zmarł w
1984 roku, czyli parę miesięcy potem, od dni rozgrywających się w filmie.
Para
gra wspaniale, są wzruszający i pełni emocji, a reminiscencja ich
namiętnej dawnej miłości przyprawia o łzy. Oboje przyznają, że nadal bardzo się
kochają, ale nie mogą być razem. Liz to kapryśna, uzależniona od leków
wybuchowa kobieta, prawdziwa i pewna siebie „złośnica”, prosto z
Szekspira. Richard to z kolei uzależniony,
złamany życiem alkoholik. Marzy o roli Króla Leara, cytuje filozoficzne
fragmenty.
Film
przedstawia ich trudne relacje, nadzieję Liz, rozdarcie Richarda. Scenki w
teatrze są autentyczne i pokazują styl
życia gwiazd. Film jest romantyczny, ale nie sentymentalny, lekki, nawet
czasami dowcipny, chociaż znamy
prawdziwy i smutny koniec tej historii.
Film miał
mnóstwo nominacji do różnych nagród, zdobył 12, w tym Złoty Glob i Emmy dla
Heleny Bonham Carter, BAFTA TV dla obydwojga bohaterów.
Bardzo
polecam do obejrzenia. Chyba na VOD.
To film
telewizyjny, w związku z tym nie ma rozmachu prawdziwej kinematografii. A
historia Elizabeth Taylor i Richarda Burtona godna jest lepszej
prezentacji. Pewnie kiedyś powstanie.
Przy okazji
oglądania tego filmu przypomniałam sobie inny kameralny i też telewizyjny film
gdzie grał Richard Burton z Sophią Loren, pt. Spotkanie. Ciekawostką jest, że
sztukę Prywatne życie, gdzie grała para naszych bohaterów i sztukę Still life-
Spotkanie napisał ten sam autor, angielski dramaturg Noel Coward.
Przypomniałam
sobie również inne filmy, gdzie Elizabeth Taylor i Richard Burton grali razem i
oddzielnie. To niezaprzeczalnie były
gwiazdy największego formatu.
On zmarł w
wieku 58 lat, ona odeszła w 2011 roku w wieku 79 lat.
To jest Twój nowy blog? Fajny-podoba mi się tematyka i tak fajnie tutaj tylko mogłabyś ustroić bardziej spersonalizowany szablon to lepiej by zachęcało do czytania.
OdpowiedzUsuńZanim przeczytałam ten post myslałam,że będzie on o Timie Burtonie i o Taylor Swift :-) To było moje pierwsze skojarzenie :-)
O, cieszę się, że sama tu trafiłaś. Próbuję ustawić jakieś ciekawy szablon, ale nie umiem sobie z tym poradzić, bo żadna "ikonka" nie podpowiada mi co dalej robić.
OdpowiedzUsuńMusisz wejść w boczne ustawienia i tam jest taka opcja jak masz ten pasek z boku gdzie masz nad nim listę blogów to tam pisze bodajże ustawienia jak i motyw.
UsuńWspominasz legendy kina, nawet życie prywatne mieli burzliwe.
OdpowiedzUsuńOglądamy czasem na Netflix czy innym kanale filmy o aktorach i piosenkarzach, ciekawe bardzo.
Bardzo mocne poskrobanie pamięci - dziękuję.
OdpowiedzUsuńE. Taylor - oczywiście pamiętam, że oglądałem ją w kilku filmach, podobała mi się jako Kleopatra i bardzo mi się nie podobała jako Marta w filmie Kto się boi Wirginii Woolf.
W tym ostatnim przypadku mialem świeżo w pamięci występ Antoniny Gordon-Góreckiej w tej roki - Teatr Współczesny, rok 1965 - E.T. nie wytrzymywała takiego porównania.
R. Burton - też pozytywne, ale bardzo mgliste wspomnienie.