Nikifor w Pałacu Wielopolskich.

 Dnia 9 grudnia w niedzielę w Muzeum Historyczno-Archeologicznym Pałac Wielopolskich  w Ostrowcu  odbył się wernisaż wystawy Nikifor malarz z Krynicy.


Ciekawą klamrą spinają się moje dwie recenzje z wernisażu, bo artysta Dariusz Miliński wykonał plakat do filmu Nikifor, a dzisiaj podziwiamy  bohatera filmu, wybitnego twórcę z Krynicy.

Naprawdę nazywał się Epifaniusz Drowniak, zwany wcześniej Nikifor Krynicki i był z pochodzenia biednym Łemkiem, malarzem ulicznym. 

Wernisaż wystawy prac Nikifora wypożyczonych ze zbiorów Muzeum Ziemi Sądeckiej zgromadził bardzo dużą grupę zainteresowanych osób. Większość zwiedzających z pewnością znała artystę ze swoich wizyt w Krynicy w najpiękniejszej  drewnianej willi  czyli muzeum Romanówka nad Kryniczanką inaczej  Złotniańską Rzeką. Film Nikifor  ze słynną  genialną rolą Krystyny Feldman również rozsławił tego bardzo skromnego malarza prymitywistę.

Gości przywitał dyrektor muzeum  dr Andrzej Przychodni, przedstawił nam  panią kurator wystawy   Barbarę Dziobę, wieloletnią pracownicę muzeum, która z ogromną pasją mówiła o pracach nad przygotowaniem wystawy i o samym artyście.  Możemy podziwiać tylko 50 prac Nikifora, wypożyczonych na dwa miesiące. Muzeum  w  Krynicy ma bardzo restrykcyjne zasady wynajmowania swoich eksponatów.


 W pierwszej sali wita nas ogromne zdjęcie malarza  w jego ukochanej Krynicy, w  charakterystycznej postawie, jak gdyby zapraszającej nas do obejrzenia. To tutaj spacerował i tworzył swoje prześliczne kolorowe miniaturki miasta.


W drugiej sali  oglądamy kilka najstarszych prac Nikifora, przedwojenne  rysunki, wykonywane na skrawkach papieru, wyglądające jak proste szkice, gdzie widać ślady gumki. Zestawy obrazów są doskonale oświetlone i  opatrzone opisami.

Malarz, biedny niepiśmienny chłopiec osierocony po I wojnie, traktowany jak odmieniec i żyjący w niewiarygodnie trudnych warunkach już od najmłodszych lat ciągle malował. Na wszystkim co zdobył. Na kawałkach papieru, kartonikach, opakowaniach, serwetkach, nawet po paczkach papierosów. Sprzedawał rysunki za bezcen, na zakup kredek czy akwarelek i zdobycie papieru. Czuł w sobie olbrzymią pasję tworzenia.


Talent jego odkryto dosyć wcześnie, bo już w latach 30. Ukraiński malarz Roman Turyn zainteresował się jego twórczością i jego prace były prezentowane w Paryżu. Po wojnie na szczęście też miał swoich opiekunów i jego oryginalna twórczość była  powszechnie uznawana. Malarstwo Nikifora należy do sztuki nazywanej naiwną lub prymitywną, to twórczość nieprofesjonalna, ale przez to szczera, bezpośrednia emocjonalna, wolna od narzuconych kanonów i zasad, nieuwikłana w modne nurty i estetyczne rozważania.


Z ogromną przyjemnością i wzruszeniem ogląda się prace Nikifora. Patrzymy na miejsca które znamy, a  malarz  pamiętał  je doskonale, bo z pieczołowitością skreślił wstęgi dróg, balustrady budynków, płoty, okiennice i dachówki. Intuicyjnie łączył tradycję polską i łemkowską  oraz ukraińską. Stąd bardzo wiele kapliczek czyli małych  wiejskich cerkwi,  Sama ze wzruszeniem spojrzałam na  cerkiewkę w Słotwinach. Miejscowość przepięknie mi się kojarzy  z wyciągiem narciarskim i emocjonalnymi momentami z dzieciństwa moich dzieci i wielu naszych wspólnych wyjazdów do Krynicy.


W dwóch salach, gdzie zaprezentowano 50 prac Nikifora, podziwiamy  go  prawie z rozczuleniem. Czujemy, że to ekspozycja  najwybitniejszego artysty sztuki, umownie nazywanej naiwną. A te infantylne obrazki zachwycają, wzruszają do łez. Może przypominają nam  prace naszych dzieci? Najpierw zajeżdżamy na Dworce do Krynicy, Krakowa i innych beskidzkich miasteczek, a potem naszym oczom roztaczają się wille, ulice, kościoły, cerkwie i niebo. Wita nas często  sam malarz, który siebie stawiał w centrum świata. Jest w eleganckim stroju, w marynarce, w  kapeluszu, krawatce.  Jakby zaklinał rzeczywistość z żebraka zmieniał się w dżentelmena przemierzającego z elegancką teczką pod pachą ulice miasta budząc sympatię i szacunek napotkanych ludzi. Zawsze młody i wzbudzający szacunek.


Bardzo polecam wystawę Nikifor malarz z Krynicy. Obrazy przeniosą nas w baśniowy czas świata, którego już nie ma. 


Wernisaż powszechnie rozumiany jako uroczyste otwarcie wystawy jest również bardzo ważnym wydarzeniem towarzyskim. Podczas wspólnego oglądania rozmawiamy i słyszymy różne interpretacje odbioru, jak również dokonujemy obserwacji recepcji społecznej. I to mnie najbardziej interesuje. Ale o tym innym razem. Idę porozmawiać z panią kurator.


 

 

 

Komentarze

  1. Obejrzeliśmy prace Nikifora i wystawę o artyście w Muzeum w Krynicy, nawet budynek robi tam wrażenie :-)
    Czekam zatem na efekty rozmowy z kuratorką wystawy:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo willa muzeum to jeden z najpiękniejszych budynków w Krynicy. Ode mnie to 220 km, były czasy , że jeździliśmy w w sobotę rano na narty, bo zawsze w piątek po południu miałam zajęcia, a wracało się w niedzielę. Krynica to jak wspomniałam nasz ulubiony wyciąg w Słotwinach i wiele wspomnień. Niedaleko od Krynicy nasza huta miała ośrodek wczasowy i wszyscy tam jeździli. Dzieci na zielone szkoły, rodzice na imprezy. Nikifora znałam od zawsze. A zdjęcia z piękną willą były obowiązkowe.
    O wernisażach napiszę potem na pierwszym blogu😃

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak Jotka - i ja oglądałam wszystkie obrazy Nikifora w Muzeum w Krynicy.
    Wyobrażam sobie jak wielkim przeżyciem było oglądanie prac najsłynniejszego Łemka w zupełnie innej scenerii i innym mieście.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak piękna podróż w czasie. Wspomnienia i nostalgia.

      Usuń
  4. Niezapomniana rola Krystyny Feldman w tejże roli. Akurat ta aktorka była jedną z charakterystycznych postaci jakie istniały w Polskiej kinematografii. W Krynicy nigdy nie byłam i tej wystawy nie widziałam bo po wystawach nie chodzę ale film o Nikiforze oglądałam i bardzo mi się podobał :-)
    Pozdrawiam
    Florianna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była chyba jedyna główna rola aktorki znanej z charakterystycznych epizodów. Dostała dużo nagród. W niezwykły sposób wcieliła się w rolę malarza Wczoraj oglądałam fragmenty starej Lalki z młodą Anną Seniuk i Krystyną Feldman.
      Dla przypomnienia 2004 rok, reżyser Krzysztof Krauze.

      Usuń
  5. Od pani Barbary: Dziękuję za rozmowę i taką miłą recenzję. Tekst profesjonalny. Nie mam uwag. Zapraszam na kolejne wernisaże. Kustosz Działu Sztuki i Rzemiosła Artystycznego. Główny Inwentaryzator.
    Cała przyjemność po mojej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz przepiękny nowy szablon na blogu :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Echa Edo, przebłyski Meiji- w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie- romantyczne memento w ostrowieckiej bibliotece.

Dariusz Miliński- Wystawa Malarstwa i Rysunku w Gryfowie Śląskim.