Czwartkowy klub zbrodni- doskonały na przyjacielski wieczór z winem.

 Oglądając film Czwartkowy klub zbrodni z pewnością podziwiamy ogromną posiadłość, gdzie przestronne apartamenty zajmują brytyjscy emeryci.

Podobne luksusy widziałam w amerykańskiej  modernistycznej wersji w rezydencji Harbours Edge na Florydzie, gdzie mieszkała kiedyś moja teściowa JC Wilson. Inicjały imienia pochodziły od męża, bo w taki sposób tam przedstawiono kobiety, chociaż wiek mieliśmy już 21.

Tam min. poznałam prawdziwego szpiega z czasów II wojny światowej, z pochodzenia Austriaka, również majora walczącego na Pacyfiku oraz właściciela kilku McDonaldów. Panowie zbliżali się do 90-tki, rozmowy z nimi podczas posiłków, tudzież wizyt w mieście były pasjonujące. Dlatego z dużą przyjemnością obejrzałam film Czwartkowy klub zbrodni. Przypominał mi dobre czasy mojego szczęśliwego narzeczeństwa i zaślubin  z synem eleganckiej pani J. C Wilson. 

Widząc taką znakomitą obsadę, jesteśmy przekonani że czeka nas doskonała rozrywka. A jeśli jeszcze się dowiemy, że reżyserem filmu jest Chris Columbus, który nakręcił sukces kasowy wszystkich świąt w Polsce czyli Kevin sam w domu oraz dwie części Harry`go Pottera, to już wiemy, że warto poświęcić czas na obejrzenie tego filmu. Chris był też współproducentem oscarowego filmu Służące.

Obsada budzi zachwyt. Bo kogo my tu widzimy w rolach głównych? Samego najlepszego Jamesa Bonda czyli Pierce Brosnan, w roli Rona emerytowanego działacza związków zawodowych. Doskonale to pasuje w związku z jego irlandzkim pochodzeniem i wieloma rolami zaangażowanych bohaterów. 

Helen Mirren, brytyjska gwiazda,  swojej roli Elizabeth też nawiązuje do wcześniejszych wielkich kreacji. W filmie jestem emerytowaną agentką służb specjalnych pracującą w dyplomacji.

Mamy też Bena Kingsleya, brytyjskiego aktora hinduskiego pochodzenia w roli Ibrahima, emerytowanego psychiatrę. Ci troje stanowią jakby zarząd  Thursday murder club. Dołącza się do nich świeżo zamieszkująca rezydencję  Joyce, a w tej roli brytyjska aktorka Celia Inrie, którą znamy  z przezabawnej roli matki Bridget Jones. Mamy jeszcze kilkoro innych młodych i  przystojnych  aktorów w rolach drugoplanowych, ale istotnych dla ciągu wydarzeń.

Film oparty jest na bestsellerowej książce Richarda Osmana, ale jak to zwykle w ekranizacjach bywa, to reżyser trochę pozmieniał.  Jest lekką brytyjską zagadką i trochę przypomina książki Agathy Christie z bohaterami z wyższych sfer w rezydencji Cooper's Chase.

Czworo pełnych wigoru emerytów dla rozrywki rozwiązują niewyjaśnione sprawy morderstw. Ale ich śledztwo przybiera ekscytujący wymiar, gdy mają do czynienia z prawdziwym przestępstwem.

Rozśmieszają nas gagi z policjantem niezdarą i dorosłymi dziećmi naszych bohaterów. A z okazji signum temporis polskiej emigracji w UK mamy nawet  bohatera Polaka, odgrywającego znaczącą rolę  w przestępstwie. Szkoda, że nie zatrudniono polskiego aktora, bo Helen Mirren  mówi po polsku lepiej niż on. 

Na film patrzy się z beztroską, bo jest lekki i pogodny, aktorzy odgrywają swoje role za pomocą rekwizytów. Przyciągają jak magnez. Brosnan ma jeansy i koszulę w kratę, psychiatra muszkę i marynarkę, dawna agentka elegancki samochód i gadżety. Ale ja ją pamiętam najbardziej z czasów filmu Dziewczyny z kalendarza,  gdzie była taka zwykłą starszą panią. A wtedy i ja byłam młodsza. Teraz, gdy sama dojrzałam do wieku  senioralnego, to z przyjemnością znalazłabym się ich na ich miejscu, w  pięknym zamczysku Cooper`s Chase.  I osiągnęłabym stan uspokojenia. Satori, mówię wam.

Film bardzo polecam jako nieznośną lekkość bytu, na czwartkowy wieczór przy winie.

 

 

Komentarze

  1. Kino traktuję troszkę po macoszemu, nie jestem specjalną wielbicielką tej muzy, do kina najczęściej chadzam na filmy dokumentalne o sztuce. Jeszcze kilkanaście lat temu byłaby to nie do pomyślenia - wówczas dokument mnie nudził, wolałam fabułę, teraz odwrotnie. Nie mniej dobra komedia w świetnej obsadzie czemu nie. Ostatnio oglądałam trzecią część Teściów i mocno się ubawiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też widziałam. Gdy się podsłucha różnych ludzi w rozmaitych sytuacjach, to rzeczywiście film nie parodiuje życia, ale przedstawia realne chwilę. Teraz, gdy wracałam pociągiem, trafiłam na rozmownych ludzi, fajnie opowiadali o swoim życiu.

      Usuń
  2. Czytałam cykl Bosmana, teraz czekam na kolejny, bratowa ma już nową książkę, jest kolejka:-)
    Film widziałam, obsada doskonała!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Echa Edo, przebłyski Meiji- w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie- romantyczne memento w ostrowieckiej bibliotece.

Dariusz Miliński- Wystawa Malarstwa i Rysunku w Gryfowie Śląskim.